poniedziałek, 23 lutego 2015

Precyzyjny płyn maskujący

Witajcie :)
 
Ponieważ od jakiegoś czasu więcej i mocniej interesuję się akwarelą, następne kilka postów zamierzam poświęcić temu tematowi. Mianowicie napiszę trochę o mediach jakich używam, pędzli którym uważam warto poświęcić trochę uwagi i papierom i ich niesamowitej różnorodności.


Na początek nowość!
Płyn MASQUEPEN, to taki płyn maskujący, który ma precyzyjną końcówkę. Dzięki niej można go nakładać bezpośrednio z tuby. Delikatnie wyciskając od razu możesz stworzyć cienkie i precyzyjne linie.






Naprawdę trzeba nabrać w tym trochę wprawy i DELIKATNIE wyciskać. Uważając, żeby nie zassać powietrza do tuby, ponieważ później to powietrze będzie wyskakiwać w postaci bąbelków, które po prostu osadzą się na papierze i trzeba czekać, aż płyn zaschnie żeby taki bąbelek usunąć. Niektórych może delikatnie denerwować zapach płynu, ale nie spotkałam się z medium maskującym, które pachnie jak fiołki, więc trzeba to przecierpieć :)


 


Na zdjęciu powyżej płyn z lewej strony częściowo zasycha po prawej jeszcze mokry. 
Nie wiem czy to kwestia samego papieru (testy robiłam na papierze Canson Mix Media 300 g) czy może papier był jeszcze wilgotny od malowania, ale przy troszkę grubszej warstwie i większej powierzchni pokrytej płynem, przy ściąganiu leciutko płyn niszczył mi papier, delikatnie go szarpał. Być może powinnam zaczekać aż papier będzie zupełnie suchy po malowaniu, ale wydaje mi się, że był dostatecznie suchy...





Powyżej płyn już jest zupełnie suchy, akwarela również, płyn fajnie się odznacza, bardzo gładko i lekko usuwają się suche cienkie nitki płynu. 
Sądzę, że nawet przy malowaniu w podobnych odcieniach (co koloru płynu) nie będzie problemu z usunięciem go z pracy, ponieważ płyn ma lekki połysk więc na pewno, łatwo będzie można go odnaleźć na pracy i usunąć.



Ślady po usunięciu medium maskującego

















Jedynym minusem, dużym minusem jaki mogę zarzucić temu produktowi to fakt, że po nałożeniu płynu, zamknięciu go i ponownym otwarciu, ta super precyzyjna końcówka mi znikła?! Nie bardzo wiem jak to możliwe, być może wpadła do środka, albo zatrzymała się na igle, z zatyczki która nie pozwala zaschnąć płynowi w aplikatorze... Nie wiem, na pewno będę reklamowała produkt i na pewno napiszę jak sprawa się rozwiązała.


 

 


















Podsumowując:
świetna propozycja, świetna nowość, czegoś takiego na pewno brakowało. Jeśli tylko ja miałam pecha i natrafiłam na felerną sztukę, w której precyzyjna końcówka znikła, to mówi się trudno. Mimo wszystko produkt oceniam na 9 w skali do 10 :)
 






środa, 11 lutego 2015

W cukierkowym nastroju

W sobotę święto zakochanych. Choć jak ja wolę myśleć jest to po prostu miły dzień w którym szczególnie możemy naszym bliskim okazać naszą miłość do nich. 


Zainspirowana quillingiem i oczywiście internetem, stworzyłam takie oto róże papierowe...





 Które następnie połączyłam na sercu wyciętym z innego koloru kartonu Iris w duże cudowne, słodkie różane serce.




Najlepsze do tego typu prac są papiery barwione w masie o nie za dużej gramaturze. Niestety kierowałam się kolorem, więc wybrałam papier 180 i 220 g, co przyznaję nie było najlepszym wyborem, bo ciężko się skręcały różyczki. O wiele lepszy byłby cieńszy papier. Na szczęście miałam pod ręką super magiczny klej ;), który długo schnie, ale czego on nie sklei...

Są co prawda gotowe paski do quillingu, ale one nie są cięte pod kątem w spiralkę więc różyczki byłyby z tego marne. Tak więc trzeba uzbroić się w cierpliwość i samemu ciąć, rolować i sklejać. Docelowo planuję zrobić takich 5, a zrobienie jednego zajęło mi 2 godziny więc jeszcze troszkę pracy przede mną. Jednak patrząc na efekt, nieskromnie, ale jestem zadowolona, mam nadzieję, że osoby które obdaruje również będą szczęśliwe :)






 P.S. jutro tłusty czwartek więc nadal pozostaję w nastroju i klimacie słodkości, również na blogu. Polecam zajrzeć jutro po coś naprawdę słodkiego :)





czwartek, 5 lutego 2015

O farbach wodorozcieńczalnych, ale olejnych

Cześć!

Przeglądając malarskie fora zainspirowałam się  do napisania czegoś o farbach olejnych wodorozcieńczalnych.

Ponieważ używałam już farb Artisan marki Winsor & Newton to o nich będę pisać. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się wypróbować również Cobrę Talensa.

 

 

 

 

Istnieje oczywiście cała gama produktów uzupełniających do serii farb Artisan, rozcieńczalnik, olej lniany i szafranowy specjalnie przetworzone, impasto, medium poprawiające płynność farby, medium przyśpieszające schnięcie oraz werniksy błyszczący, matowy i satynowy. Wszystkie te media pozwalają zachować wszystkie zalety konwencjonalnych farb olejnych, takie jak głębia i intensywność koloru, kremowa konsystencja, wysoka odporność na światło.

 

Wiele osób stosuje wodę jako rozcieńczalnik, a szkoda. Bo mimo iż nazwa wskazuje, że tak można (bo można) to woda pozbawia ich połysku charakterystycznego dla farb olejnych. Tak jak producent tak i jak polecam medium do rozcieńczania Thinner. Dzięki niemu farby zachowują połysk i zdecydowanie gęstszą konsystencję niż przy zmieszaniu z wodą (chyba że przesadzi się z dodaniem rozcieńczalnika tak jak ja w prawym górnym przykładzie na zdjęciu poniżej :).

 

 

Wiele osób uważa za minus długi czas schnięcia tych farb. Osobiście uważam, że to ich atut :) Można dłużej pracować nad obrazem, a nawet nad samą farbą, żeby namieszać idealny dla nas kolor. Dla mnie akryl schnie zdecydowanie za szybko, wiem, wiem są opóźniacze schnięcia. Natomiast do farb Artisan jest przyśpieszacz schnięcia . Tak więc jak komuś schnie za szybko zawsze może dodać odrobinę tego medium, a na pewno będzie zadowolony. 

środa, 4 lutego 2015

poniedziałek, 2 lutego 2015

Na Dobry Dzień & Dobry Początek

Witam Cię serdecznie!

 

Jeśli szukasz miejsca,w którym ktoś testuje, porównuje, proponuje i ocenia, wszelkie możliwe artykuły służące do kreacji artystycznej to GRATULUJĘ ! Znalazłeś to miejsce

Jest mi niezmiernie miło Cię gościć na mojej stronie,a ponieważ lubię od razu przechodzić do sedna zamiast ciągnąć niemiłosiernie długie wywody zacznę od zaprezentowania czegoś po prostu SUPER!

Jest takie cudo jak Professional Water Colour Sticks angielskiej firmy Winsor & Newton. I niech słowo Professional tutaj nikogo nie przerazi. Owszem jest to linia produktów dedykowana dla Artystów profesjonalistów, ale dlaczego Artysta amator miałby tego cacka nie spróbować? A warto uwierzcie.  




 Piękna szeroka paleta kolorów Professional Water Colour Sticks   z pewnością zadowoli każdego miłośnika akwareli. Kolory oczywiście można ze sobą łączyć w celu uzyskania pośrednich barw. Można malować: na mokrym papierze suchym sztyftem, na suchym papierze mokrym/zwilżonym sztyftem, na suchym papierze suchym sztyftem a następnie rozmalować mokrym pędzlem te partie które chcemy rozmalować. Dużo możliwości prawda? Możesz łączyć je z klasyczną akwarelą w tubie czy kostce. Możesz stosować płyn maskujący, werniks, co chcesz. 

 



Dlaczego uważam, że to taki super produkt? 

Ma szerokie zastosowanie, pozwala na różnorodność efektów, umożliwia zachowanie rysunkowego gestu w malarstwie, nadaje się do użytku w plenerze i w pracowni. Bardzo wydajny, bardzo dobre pigmenty = dobra wydajność.

Minusy?

Oczywiście może odrobinkę straszyć cena, jednak przy klasie produktów Professional i tej jakości pigmentów nie możemy się dziwić że najtańszy sztyft jest w okolicach 13 zł za sztukę. 

Podsumowanie:

Świetny nowy produkt w swojej klasie, pośród kredek i sztyftów akwarelowych i tuszowych na pewno Professional. Na pewno warto przełknąć tą gorycz i wydać na niego  parę złotych więcej za to mieć produkt którego jakość na pewno nasz nie zawiedzie.