Ponieważ od jakiegoś czasu więcej i mocniej interesuję się akwarelą, następne kilka postów zamierzam poświęcić temu tematowi. Mianowicie napiszę trochę o mediach jakich używam, pędzli którym uważam warto poświęcić trochę uwagi i papierom i ich niesamowitej różnorodności.
Na początek nowość!
Płyn MASQUEPEN, to taki płyn maskujący, który ma precyzyjną końcówkę. Dzięki niej można go nakładać bezpośrednio z tuby. Delikatnie wyciskając od razu możesz stworzyć cienkie i precyzyjne linie.
Naprawdę trzeba nabrać w tym trochę wprawy i DELIKATNIE wyciskać. Uważając, żeby nie zassać powietrza do tuby, ponieważ później to powietrze będzie wyskakiwać w postaci bąbelków, które po prostu osadzą się na papierze i trzeba czekać, aż płyn zaschnie żeby taki bąbelek usunąć. Niektórych może delikatnie denerwować zapach płynu, ale nie spotkałam się z medium maskującym, które pachnie jak fiołki, więc trzeba to przecierpieć :)
Na zdjęciu powyżej płyn z lewej strony częściowo zasycha po prawej jeszcze mokry.
Nie wiem czy to kwestia samego papieru (testy robiłam na papierze Canson Mix Media 300 g) czy może papier był jeszcze wilgotny od malowania, ale przy troszkę grubszej warstwie i większej powierzchni pokrytej płynem, przy ściąganiu leciutko płyn niszczył mi papier, delikatnie go szarpał. Być może powinnam zaczekać aż papier będzie zupełnie suchy po malowaniu, ale wydaje mi się, że był dostatecznie suchy...
Powyżej płyn już jest zupełnie suchy, akwarela również, płyn fajnie się odznacza, bardzo gładko i lekko usuwają się suche cienkie nitki płynu.
Sądzę, że nawet przy malowaniu w podobnych odcieniach (co koloru płynu) nie będzie problemu z usunięciem go z pracy, ponieważ płyn ma lekki połysk więc na pewno, łatwo będzie można go odnaleźć na pracy i usunąć.
Ślady po usunięciu medium maskującego |
Jedynym minusem, dużym minusem jaki mogę zarzucić temu produktowi to fakt, że po nałożeniu płynu, zamknięciu go i ponownym otwarciu, ta super precyzyjna końcówka mi znikła?! Nie bardzo wiem jak to możliwe, być może wpadła do środka, albo zatrzymała się na igle, z zatyczki która nie pozwala zaschnąć płynowi w aplikatorze... Nie wiem, na pewno będę reklamowała produkt i na pewno napiszę jak sprawa się rozwiązała.
Podsumowując:
świetna propozycja, świetna nowość, czegoś takiego na pewno brakowało. Jeśli tylko ja miałam pecha i natrafiłam na felerną sztukę, w której precyzyjna końcówka znikła, to mówi się trudno. Mimo wszystko produkt oceniam na 9 w skali do 10 :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz